sobota, 14 stycznia 2012

Wariacje z cukrem i białkiem czyli "Bziki na Beziki"

Żółtka jaj możemy zagospodarować robiąc "Chruściki" (przepis podany niżej). A co zrobić jeśli mamy nadmiar białek? Tu z kłopotu wybawią nas "Beziki", mówię Wam można zrobić wiele kombinacji smakowych i kolorystycznych. Stanowią przy tym doskonałą alternatywę do kupnych słodyczy z całą gamą konserwantów.
Przepis podstawowy;
- 1 białko jajka,
- 10 deko cukru,
- szczypta soli,
Robiąc z większej ilości białek, zwiększamy ilość cukru. Należy jednak zachować tę proporcję gdyż "drastyczne" zmniejszenie ilości cukru powoduje pękanie i kruszenie się ciastek.
Wykonanie:
Białka + sól ubić "na sztywno", porcjami dodać cukier ciągle ubijając.
Masę białkową do rękawa cukierniczego i wyciskać bezy (można kłaść łyżką) na blaszkę do pieczenia (najlepiej wyłożoną papierem do pieczenia). Piec około 45 min w temperaturze ok. 140 stopni przy lekko uchylonych drzwiczkach w celu odparowania. Bezy powinny być białe, więc raczej suszymy je a nie pieczemy. Jeśli kto lubi "ciągutki" - skracamy czas pieczenia.
Czas na wariacje kształtu; pod gust domowników a zwłaszcza dzieci robimy; "klasyczne", podłużne, gwiazdki, serduszka, misie, spody pod torty lub inne figurki jakie kto lubi.
Zmiany smaku; dodając kakao, sok z cytryny lub limonki, mielone orzechy, kawę, kokos lub inne dodatki, mamy całą gamę smakową.
Dodając; kakao, sok z buraczka lub inny barwnik (oczywiście spożywczy) mamy tęczę kolorów. Jeśli barwnik wymieszamy "nie dokładnie" to otrzymamy "ciastko w pasemka".
Cukier puder zwłaszcza ten "nie zbrylający" może spowodować rozwodnienie ubijanej masy, więc jeśli "musimy" go użyć należy dodać mąki kartoflanej ok. łyżki na białko - podobno skutkuje -, sam nie próbowałem (rada znajomych).
SMACZNEGO!
Jeść każdy musi - piec każdy może.

piątek, 13 stycznia 2012

Moje Przepisy - małe wyjaśnienie.

Dziś piątek i to w dodatku 13-tego, ale to sprawy dla astrologów a nie kuchcików.
KOCHANI miłośnicy kuchni.
Dostaję majle i zapytania ustne: dlaczego nie dodaję zdjęć do przepisów?
Zdaję sobie sprawę że fotografia jest pomocna i wiele więcej osób zaczęłoby robić wypieki z tych przepisów. Są jednak małe problemy natury prawnej. Każde zdjęcie jest "dziełem autorskim" czyli w myśl prawa skopiowanie go może odbyć się za zgodą autora. Czasem przepisy są od osób które już "odeszły" lub takie które sam odstałem od znajomych. Kto więc miałby "prawa autorskie" do tych zdjęć? Czasami otrzymuję przepis gdzie w dopisku nazwy widzę; "Babci Adzia" czy "Ojca", wiem że są to moje przepisy choć czasem zmienione. I o to właśnie chodzi. Niechaj przepisy to rozpowszechniają się jak ziemia długa i szeroka ku uciesze tych co pieką i konsumują. NIE ROSZCZĘ sobie jakichkolwiek praw do tych przepisów! Publikując je wyrażam CAŁKOWITĄ zgodę na korzystanie, kopiowanie i rozpowszechnianie jak się komu podoba ku chwale "dobrej kuchni".
A tak na wesoło - co odpowiedzieć na takie uwagi "robiłem wszystko jak ty a wyszło mi bardziej ciemne niż na twoim zdjęciu". Może kakao było mocniejsze, może czujnik temperatury jest w innym miejscu w moim piecu albo mam silniejszą lampę błyskową.
Dość żartów z żarcia. Odpowiem na każde pytanie, wątpliwość czy propozycję, proszę jednak pamiętać że odkrycia to dzieło przypadku. Czasem zapominając o jakimś składniku lub dodając inny możemy sami stworzyć wspaniały przepis na "coś" smacznego.
Wdzięczny za komentarze i sugestie. Pozdrowienia!

Jeść każdy musi - piec każdy może.

Smakołyków dla dzieci ciąg dalszy - chruściki na wesoło.

Pieczenie dla dzieci to przyjemność, pomoc dziecka w kuchni może być też wspaniałą zabawą. Robimy beziki dla naszych milusińskich zostają nam żółtka, nie warto przechowywać ich "do następnej okazji". Zróbmy frajdę dzieciom (nie tylko) i upieczmy chruściki. W przerwie po wyrobieniu ciasta możemy wypić sobie kawę, a i dla dziecka znajdzie się zajęcie (przy cieście).
Składniki:
- 0,5 kg mąki,
- 5 żółtek jaj,
- 0,75 szklanki śmietany (gęstej),
- 1 łyżeczka cukru,
- 1 łyżka spirytusu lub wódki (bez obaw o dzieci)
- szczypta soli
- płaska łyżka masła
- płaska łyżeczka proszku do pieczenia (często o niej zapominam a chrusty i tak się udają)
- cukier puder w celach dekoracyjnych i tłuszcz do głębokiego smażenia (najlepiej ten specjalny do frytek, ale może być smalec lub olej).
Wykonanie:
Mąkę + żółtka + cukier + masło no i sól (Babcia mówiła że szczypta soli jak i cukru podnosi smak potraw) na stolnicę i posiekać nożem. Dodać spirytus i śmietanę ( można mniej jeśli nie jest gęsta). Wyrobić ciasto ręcznie i poprosić naszego "pomocnika" aby się poznęcało nad nim. Dajemy dziecku tłuczek lub wałek. Bić ciasto aż dostane pęcherzyki. Następnie owinąć filią i do schłodzenia na około 1 godzinę, my na kawkę a dziecko odpoczywa.
Ciasto dzielimy na mniejsze porcje które należy cienko rozwałkować, wycinać (radełkiem lub nożem) klasyczne ciasteczka paski około 3 na 10 cm ( mniejsze są ponoć smaczniejsze - szybciej znikają z talerza). Środek nacinamy i przewlekamy jeden koniec przez otworek. "Pomocnik" wycina kółeczka szklanką (foremką lub kieliszkiem - lepszy efekt, bo mniejsze) robiąc 5 do 6 nacięć na obwodzie. 3 do 5 krążków kładziemy jeden na drugim zlepiając je na "środku" np. białkiem. Nasze "wytwory" pieczemy w głębokim tłuszczu na złocisty kolor, jeśli ciastka topią się, to znaczy że tłuszcz jest za zimny i będą ciężkie - opite. Po upieczeniu osączyć na bibule, papierze lub ruszcie. Posypać cukrem pudrem i podawać do konsumpcji.
Pamiętajmy o tym że te piękne różyczki naszego "pomocnika" są smaczniejsze niż nasze klasyczne!
No i SMACZNEGO!
Jeść każdy musi - piec każdy może.

środa, 11 stycznia 2012

Pieczenie - dylematy z ilością.

Wielu znajomych po zapisaniu mojego przepisu pyta mnie ile czego jest w gramach lub mililitrach.
produkty określonej wielkości lub wagi, jak litr czy kilogram. Ale są też szklanka czy łyżeczka. Nawet teraz kostka tłuszczu jest nie ta co kiedyś. Palmę spotykamy w kostkach po 250 gram, ale masło trafiamy po 200 gram. No i jest dylemat! Odpowiadam wtedy że mają "eksperymentować" a nie trzymać się wagi co do grama, wszak placek lub jedno ciastko nie zmieni smaku jeśli dodamy 3 lub 4 gramy cukru więcej do ciasta.
Wracając do sprawy przeliczania wagi na objętości;
- szklanka (nie musztardówka ani kubek, lecz normalna w której kiedyś pijaliśmy herbatę) ma pojemność 250 ml czyli 4 szklanki to 1 litr.
- Łyżka (taka do zupy niezbyt spłaszczona) ma pojemność 15 ml.
- łyżeczka (od herbaty) ma pojemność 5 ml.
Czyli 3 łyżeczki to łyżka, a 17 łyżek to szklanka. Jeśli chodzi o wagę dla uproszczenia liczymy: 1 litr = 1 kg, szklanka 0,25 kg itd. To jest stała miara dla płynów. Problem jest z miodem, jako płynem. Ale jeśli doliczymy 1/3 to mieścimy się w granicy błędu, bo szklanka miodu to 350 gram.
Produkty sypkie najlepiej przeliczać na podstawie mąki.
- szklanka mąki to 170 gram,
- łyżka mąki to 10 gram,
- łyżeczka mąki to 3 gramy,
Mąkę ziemniaczaną jak i cukier puder przeliczamy podobnie (są o 10% cięższe).
Cukier przeliczamy jak miód przy płynach (mąka + 1/3).
Określenie "łyżka płaska" to tyle ile pozostaje na niej po zdjęciu nadmiaru np. kantem noża.
"Łyżka czubata" to maksymalna ilość po nabraniu i samoczynnym osypaniu się nadmiaru.
"Łyżka" jest jeśli "czubatą" otrząśniemy.
"Szczypta" ilość którą przeniesiemy w dwóch palcach (kciuk i wskazujący). Tu przypomina mi się sytuacja z jednego festynu, na którym po biegu dzieci "z jajkiem na łyżce", zapłakany Adaś tłumaczył upadek jego jajka. Było to mniej więcej tak. "Mamo bo ja miałem czubatą łyżkę jajka" - powiedział sepleniąc.
Na koniec coś o drożdżach. Ja korzystam ze świeżych, ale jeśli bierzemy suszone to musimy ich brać połowę ilości wagowej.
Sól - czasem w przepisie brak tego składnika, pamiętajmy jednak że do ubijania jajek zawsze dodajemy "szczyptę". W potrawach słodkich - sól, w słonych - cukier podnosi smak (mądrości mojej babci). Wszystkim miłośnikom kuchni życzę udanych wypieków, a konsumującym SMACZNEGO!

Jeść każdy musi - piec każdy może.

Coś z dzieciństwa - Ciastka wyciskane maszynką.

Po smakołykach moich dzieci, czas na coś z mojego dzieciństwa.
Babcia robiła tych ciasteczek takie ilości że ręka bolała od kręcenia, potem wszyscy zajadali się aż do bólu, - ale już nie ręki. W czasie przeprowadzek zawieruszyły mi się gdzieś nasadki do maszynki. Radzę więc sobie przy pomocy rękawa cukierniczego z ozdobną końcówką, czasem wycinam małymi foremkami lub ozdobnym "radełkiem". Ciasteczka te to pole do popisu jeśli chodzi o dodatki smakowe. Moje ulubione (do dnia dzisiejszego) to orzechowe, kokosowe no i makowe.
Przepis podstawowy;
- około 0,5 kg mąki (biorę tortową)
- 5 żółtek jaj
- 0,25 kg cukru
- 1 kostka masła (0.75 kostki masła + 0,25 smalcu)
- 1 do 2 łyżki śmietany (nie koniecznie)
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- szczypta soli
- dodatki smakowe do wyboru (mak, kokos, mielone orzechy, aromaty do ciast, można nawet przed pieczeniem posypać lekko cynamonem)
Na stolnicę wysypać mąkę, dodać proszek, cukier i tłuszcz, posiekać nożem. Dodać żółtka i śmietanę. Wygniatać ręcznie aż ciasto będzie jednolite. Wyciskać przez maszynkę i odcinać ciasteczka 5-6 cm długie. Kłaść na blaszkę wysmarowaną (lub papier do pieczenia) niezbyt ciasno.
Piec 15-20 min w temperaturze 170 do 200 stopni na złocisty kolor (nie przypalić). Gotowe można lekko polukrować. Przechowywać w torebkach lub kartonikach - o ile dotrwają do tego czasu. Smacznego!

Jeść każdy musi piec każdy może.

wtorek, 10 stycznia 2012

Chatka Baby Jagi

W czasie kiedy na rynku artykułów mleczarskich dostępne były serki homogenizowane, dla dzieci robiłem deserki z herbatnikami. Było to co prawda 25 lat temu ale i dziś przepis jest aktualny choć składniki troszkę nowsze. Miast serków homo mamy wszak twarogi mielone gotowe na serniki, pakowane we "wiaderka" lub "kiełbaski".
Przepis oryginalny:
- 3 opakowania serka "homo" waniliowe,
- 3 łyżki cukru pudru,
- 3 żółtka jaj,
- 3 łyżeczki kakao,
- 0,5 - 0,75 kostki masła,
- 2 łyżeczki żelatyny + mleko (do rozpuszczenia ok 2 łyżki),
- Herbatniki (petit duże),
Żelatynę zalać mlekiem, po napęcznieniu rozpuścić lekko podgrzewając (w kąpieli wodnej).
Masło ucierać z tłuszczem i żółtkami, dodać serki i ostudzoną żelatynę. Masę podzielić na dwie części dodać do jednej kakao. Na podkładzie z folii aluminiowej układać trzy herbatniki spodem ku górze, wąskimi brzegami do siebie (na szerokość), do dłuższych brzegów dokładać następne trzy, czynność powtarzać 3 lub 4 razy (herbatniki można lekko namoczyć nie będą kruszyły się przy krojeniu). Całość smarować masą jednego koloru, grubość ok 1 cm. Na masę układać warstwę herbatników, po trzy ale w odwrotnej pozycji (na wysokość), warstwa ta musi być węższa od pierwszej. Na środkowy wykładać masę drugą. Zewnętrzne herbatniki składamy do siebie tworząc rodzaj długiej piramidy. Całość zawijamy (ciasno) folią i wkładamy do lodówki aby zastygła. Dekoracja zależy od pomysłowości wykonawcy, od posypania cukrem pudrem przez polewy czy lukry aż do dekoracji masami za pomocą szprycy z wymiennymi końcówkami.
Przepis nowy:
- około 0,5 kg sera mielonego (gotowy na serniki),
- 3 żółtka jaj,
- 3 do 6 łyżek cukru - lubimy słodkie desery a czasem ser bywa lekko kwaśny (może być puder),
- 3 łyżeczki kakao,
- 0,5 kostki masła,
- wanilia (lub cukier waniliowy),
- herbatniki
Wykonanie jest identyczne jak w przepisie oryginalnym (pomijamy żelatynę bo sery na serniki nie są tak płynne jak homo). Mając kłopoty z herbatnikami możemy zastąpić je waflami (tzw. andruty). Cukier puder, zwłaszcza ten który się nie zbryla, może czasem powodować rozwodnienie sera. Aby tego uniknąć (we wszystkich moich wypiekach) ubijam jajka z cukrem (na parze i wystudzam) potem dodaję inne składniki. Pomijam tu sprawę przygotowania jaj do spożycia na "surowo", bo o tym każdy kuchcik wie.
Podając kroimy na plastry i mamy efekt wzrokowy połączony ze smakowym. Smacznego!

Jeść każdy musi - piec każdy może.

Coś dla dzieci - Ptysie pysie.

Eklerki, Ptysie, Karpatki jak je zwał tak zwał, ale zawsze smakowały moim dzieciom.
Właśnie ptysie były ulubionym deserkiem i o dziwo nie te normalnych wymiarów lecz te maleńkie o dziwnych kształtach.
Składniki;
- 1 szklanka wody
- 1 szklanka mąki (tortowa)
- 0,5 kostki masła (dobre)
- 4-5 jajek (zależnie od wielkości)
- szczypta soli Wodę, sól i masło zagotować w garnku, do wrzątku wsypać mąkę, gotować chwilę na małym ogniu aż masa będzie szklista, jednorodna i odchodzi od garnka. Ostrożnie nie przypalić!
Mieszaninę studzimy. Jajka roztrzepać i dodać do zimnej masy, dokładnie wymieszać.
Szprycą lub rękawem cukierniczym formować ciasteczka w formie kluseczki 5 na 2 cm lub okrągłe 3 do 4 cm. Można kłaść łyżeczką, bo te dziwne i nieforemne mają większe wzięcie u dzieci. Ciastka urosną, więc nie kłaść ich zbyt ciasno. Blaszkę wysmarować tłuszczem lub wyłożyć papierem do pieczenia. Piec ok. 20 min. w temperaturze ok. 200 stopni na złocisty kolor (bez nawiewu). Zimne nadziewać masą. Nadziewamy przekrawając ciastka lub "wstrzykujemy" nadzienie. Polecam masy budyniowe lub galaretkowo-śmietanowe. Nadzienie z bitej śmietany (bez dodatków usztywniających) powoduje rozmiękanie ciastek. Dekorować cukrem pudrem lub polewą czekoladową. Moje dzieci przepadały za dekoracją w formie uśmiechniętej buźki. Choć są już dorosłe, nadal pochłaniają Ptysie z uśmiechniętą buźką. Smacznego!

Jeść każdy musi - piec każdy może.